zawsze wszystko tracę
nigdy za nic nie płacę
a kiedy się zobaczę
to płaczę ła ła ła
ty to wykorzystasz
zabierzesz mnie na przystań
i nie pozwolisz mi pływać
zanim się skończy czas
wyrywam się na basen
co jest w miasta obrębie
i stoję w długiej kolejce
i liczę jeden dwa
obrastam szarym kurzem
na siłę swe życie wydłużę
w pocie betonu się zanurzę
i zatkam odpływ z dna
i nie za głośno zaśpiewam że wiem
że groźna noc wypuszcza groźny dzień
nieważne jak się zmasakrujesz
pojutrze ognia zew poczujesz
i razem ze mną poszybujesz
w kapsule z matowego szkła
zakochasz się w nowym odbiciu
którego przeczuwasz odkrycie
w następnym poronionym bycie
co nosi maskę lwa i psa
i choćbyś zasnął na rok
masakra cię nie minie
alkohol zmienia cię w świnię
przeżyjesz rześki szok
jesteś na postoju
oddaję cię do uboju
na części cię pokroję
i zapakuję w wór
Donnerstag, 25. Juni 2009
Abonnieren
Kommentare zum Post (Atom)
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen